Adam Hochschild – amerykański pisarz, dziennikarz i wykładowca udaje się do Republiki Południowej Afryki w 1988 roku śladami Wielkiego Treku, historycznej masowej migracji Burów z Kolonii Przylądkowej. Choć podróż autora książki od opisywanych w niej wydarzeń dzieli 150 lat, to w świadomości społecznej mieszkańców RPA tkwią one z niezwykłą mocą i wciąż oddziałują na stosunki międzyludzkie, jak i niesłabnące podziały rasowe. Reporterska czujność Hochschilda wraz z warsztatem metodologicznym historyka pozwoliła uchwycić mu całe spektrum zagadnień organizujących dzisiejszą wyobraźnię ludzi Zachodu na temat południowego krańca Afryki, nierzadko odbiegającą od stanu faktycznego.
Township vs. Johannesburg
Przebijającym z kart książki problemem są nierówności społeczne (przepaść między biednymi i bogatymi) i kumulowania się bogactwa w rękach wąskiej elity – autor książki z precyzją odnotowuje, że lekcja jaką wynieść można z podróży po RPA, to dwa światy w jednym państwie – Pierwszy i Trzeci. Jak nie trudno się domyślić, to wyzwanie przekłada się na szereg innych kwestii, do których należy zaliczyć widoczne zróżnicowanie w możliwościach mieszkalnych i rozwoju (Townshipy, czyli przedmieścia zdominowane są przez biedotę, natomiast zamożne centrum zamieszkuje np. kosmopolityczny i tolerancyjny Johannesburg), korupcję, bezrobocie (w 2019 roku wynosiło 29,1%), antagonizmy społeczne, przestępczość i przemoc (będącą efektem frustracji spowodowanej znikomymi możliwościami i perspektywami życia dla ludzi młodych i życiem w ubogich skupiskach bez dostępu do edukacji pomimo formalnego zniesienia apartheidu). Wyzwaniem stają się także problemy infrastrukturalne (drogowe czy elektryczne) i wynikające z tego liczne bariery. Agencje międzynarodowe prowadzące ratingi krajów afrykańskich zwracają uwagę na obciążenie Republiki Południowej Afryki płynące z korupcji, utratę wpływów z podatków i brak zagranicznych inwestycji. Dla porządku rozjaśniającego nieco obecną sytuację należy zaznaczyć, że historia Afryki Południowej naznaczona jest dość ofensywną postawą białej rasy. Przedstawiciele z niej pochodzący, np. historycy i przedstawiciele innych dyscyplin naukowych dominowali w strukturach publicznych przez co opowieść stanowiąca narrację proponowaną przez czarnych autorów z trudnością przebijała się do świadomości społecznej. Hochschild przywołuje w tym kontekście słowa czarnoskórego Nosipho Majeke z 1952 roku, który pisał: „Dzieje tego kraju, jeśli uczciwie je opowiedzieć, to nieustająca grabież ziemi i bydła dokonywana przez europejskich najeźdźców, niszczenie i dziesiątkowanie ludzi, po którym nastąpiło ich ekonomiczne zniewolenie”. Choć względem połowy XX wieku i nieobecności czarnoskórych historyków, pisarzy, poetów, filozofów wiele zmieniło się na korzyść równomiernej partycypacji, również za sprawą Komisji Prawdy i Pojednania powstałej z inicjatywy Nelsona Mandeli, to relacje między obywatelami obu ras wciąż naznaczone są niechęcią, czego wyrazem mogą być uliczne zamieszki czy przemoc stosowana w przestrzeni publicznej (w barach, restauracjach, pubach) – prezydent kraju apelował w tym kontekście o potrzebę „zdrowych relacji między grupami ludności”.
Maksim Gorki w RPA?
Czarnoskórzy pracownicy dla pracy w kopalniach stanowiących nierzadko jedyne źródło utrzymania i zdobycia zarobku, opuszczają swoje rodziny na całe tygodnie. Konsekwencją w zakresie kosztów ludzkich jest rozbicie rodzin, osłabienie więzi, a dodatkowo na przedmieściach kwitnie także prostytucja, zwiększa się zapadalność na AIDS, a ponadto skłonność do nadmiernego spożywania alkoholu. Przełożeni pragną przede wszystkim zmaksymalizować efekty i wydajność pracy. Przekładało się to i przekłada na przepaść między zarobkami kadry kierowniczej (w ogromnej większości przedstawiciele białej rasy), jak Harry Oppenheimer, którego sylwetka z niezwykłą przenikliwością została opisana w książce, a zarobkami najniżej usytuowanych pracowników pracujących w niebezpiecznych i dusznych korytarzach głęboko pod ziemią, jak ma to miejsce w kopalni Libanon. Choć Republika Południowej Afryki jest zasobna w dobra naturalne – złoto, diamenty, platynę, ich sprzedaż nie przekłada się na równomierną redystrybucję bogactwa. Pozostałe sektory gospodarki, które powinny współdziałać w tym zakresie są bowiem niewydolne, struktury naznaczone uprzywilejowaniem przez historyczne konotacje rasowe i klasowe, korupcję a spora część społeczeństwa jest bierna zawodowo (nie wykazuje chęci podjęcia pracy). Obserwowane problemy wynikające ze społecznych nierówności przekładają się w kolejnych pokoleniach na nierównomierny dostęp do edukacji i środków wymaganych do godnego życia. W przypadku tych ostatnich autor książki podaje przykład matek, które nie mając wystarczającej ilości pieniędzy by kupić dla swoich dzieci mleko w proszku, narażają je na kwashiorkor, chorobę wynikającą z niedożywienia. Zdaniem autora książki dzisiejszą sytuację w RPA dobrze obrazuje powieść Gorkiego „Letnicy” – zamożne rodziny z rosyjskiej inteligencji odpoczywające w sielskiej i klimatycznej atmosferze, niebaczące na problemy uboższych warstw społecznych, które są tuż obok nich. Obecnie tę rolę przejęli w optyce Hochschilda zamożni turyści i biznesmeni.
Autor książki, poprzez omówiony przypadek wtargnięcia policji i żołnierzy do zebranych w Kościele wiernych, ukazuje przed nami także problem tłumienia wolności religijnej i wolności wyznania. Z drugiej strony po lekturze książki nie można oprzeć się wrażeniu, że religię wykorzystuje się w sposób brutalny do celów politycznych i usprawiedliwiających niegodziwe czyny. Transwal stał się obszarem, na którym dominują zwolennicy Partii Narodowej. Radykalizm ukształtował się niewątpliwie pod wpływem historii tego regionu, afrykanerskiej martyrologii zakładającej niesienie „światła cywilizacji” w reformach dla górnictwa i kolei, a z drugiej strony z doświadczanych przez czarnoskórą ludność upokorzeń. Optymistycznym zwieńczeniem opowieści amerykańskiego dziennikarza o Afryce Południowej przepełnionej trudnościami i wyjątkowością, goryczą historycznych kolei losu oddziałujących na współczesność i wiarą w lepsze jutro, jest jednak to, że choć zamieszkujący go obywatele wciąż tkwią myślami w przeszłości i niełatwej historii, to budzi się w nich zalążek nadziei na budowę społeczeństwa opartego na sprawiedliwości.
Agnieszka Tarnowska