Dnia 2 grudnia 2021 odbył się wykład pt. Ius gentium czy ius cosmopoliticum? Immanuel Kant o polityce międzynarodowej” prowadzony przez dr Jakuba Szczepańskiego, filozofa z Instytutu Filozofii UJ, autora książek z zakresu filozofii politycznej m.in. Immanuela Kanta i Hannah Arendt.

Podczas wykładu dr Jakub Szczepański wspierając się cytatami z Metafizyki moralności Immanuela Kanta w przystępny sposób przedstawił problematykę ujęcia polityki międzynarodowej u tegoż filozofa.

Na początku warto zaznaczyć, jak podkreślił doktor podczas wykładu, że wchodząc w ten temat należy zdawać sobie sprawę z trudności polegającej na tym, że Kant nie pozostawił po sobie tak naprawdę żadnego jednolitego dzieła na temat filozofii politycznej. Co oznacza, że trzeba rekonstruować jego poglądy, biorąc pod uwagę tzw. pisma polityczne, czyli różnego rodzaju teksty pomniejsze. A wśród tych najbardziej tematycznie zbliżonych do polityki pism wyróżnić należy wspomnianą Metafizykę moralności.

Dr Jakub Szczepański stawia tezę, że (choć jednocześnie w pewien sposób traktuje ten problem jako otwarty) prawo narodów i prawo kosmopolityczne w ujęciu Kanta, to są dwie, kompletnie odmienne perspektywy.

Można by pomyśleć, że są to terminy równoważne, gdyż sam Kant wydaje się używać tych terminów zamiennie. Jednak z drugiej strony, mając już pewną znajomość, zwłaszcza bardzo specyficznego terminu kosmopolityzm u Kanta, z wykładu dowiadujemy się, że dość łatwo można wyczuć, iż (kolokwialnie mówiąc) coś tu nie gra.

Czym się więc te terminy od siebie różnią?

Po pierwsze, jak tłumaczy dr Jakub Szczepański, prawo narodów jest to perspektywa, w której rozpatrujemy, w typowo kontraktualny sposób, relacje na poziomie międzynarodowym. Przy czym relacje na poziomie międzynarodowym rozumieć należy jako relacje między państwami jako pewnego rodzaju całościami. Podczas gdy z kolei prawo kosmopolityczne rozumieć należałoby jako prawo, które dotyczy relacji na poziomie ogółu przedstawicieli gatunku ludzkiego, czy też gatunku rozumnego, zamieszkującego Ziemię.

Dowiadujemy się, że prawo narodów, czyli wspomniane ius gentium, jest to tradycyjnie przede wszystkim część prawa rzymskiego. W prawie rzymskim jest to prawo, które odnosiło się do relacji między obywatelem rzymskim a cudzoziemcami. Później termin ten ewoluował w kierunku rozumienia tego prawa jako prawa międzynarodowego. Jednak źródło tego wyrażenia jest tutaj niezwykle znaczące. Dlaczego? Ponieważ należy zwrócić uwagę, że tak rozumiane prawo ius gentium, prawo narodów, to jest prawo w ramach, którego widzimy sferę międzynarodową niejako tylko i wyłącznie z perspektywy własnego państwa.

Zaznaczyć należy, że celem prawa narodów, jak pisze Kant w Metafizyce moralności, jest osiągnięcie najwyższego politycznego dobra - wieczystego pokoju. Musimy zwrócić jednak uwagę na pewien istotny szczegół. Otóż w polskim przekładzie czytamy o możliwym osiągnięciu politycznego dobra, tj. wieczystego pokoju. Jest to jednak rażąca nieścisłość, ponieważ u Kanta kwestia osiągnięcia wieczystego pokoju to jest pewien ideał o mocno relatywnym charakterze. Dowiadujemy się, że sięgając do oryginału w tym miejscu można zauważyć, że pierwotnie mowa jest o ciągłym zbliżaniu się do wiecznego pokoju. I o tym warto pamiętać, że celem prawa narodów jest właśnie ciągłe zbliżanie się do najwyższego politycznego dobra, czy też ciągły ruch w kierunku najwyższego politycznego dobra, jakim jest wieczysty pokój.

Zostaje postawione kolejne pytanie: czym z kolei jest w takim razie ów prawo kosmopolityczne, ius cosmopoliticum?

Tutaj należałoby z pewnością zacząć od określenia tego czym w ogóle jest kosmopolityzm w ujęciu Kanta. Dowiadujemy się, że kosmopolityzm łączy Kant z antropologią pragmatyczną, ponieważ pisząc o antropologii w sensie jakiejś wiedzy o świecie, nazywa ją pragmatyczną wtedy kiedy “zawiera poznanie człowieka jako obywatela świata”.

Przechodząc natomiast do dyskusji o poziomie kosmopolitycznym, uwaga zostaje zwrócona na to, że dochodzi do zmiany perspektywy. O ile w przypadku prawa narodów mamy do czynienia ze spojrzeniem z wewnątrz państwa, o tyle spojrzenie kosmopolityczne jest to spojrzenie o charakterze globalnym. I dokładnie w ten sposób Kant, w jednej ze swoich notatek, rozróżnia wiedzę, którą nazywa globalną i wiedzę, którą nazywa lokalną.

Bardzo istotnym elementem doktryny kosmopolitycznej Kanta, jest też filantropia. To jest dosyć nieoczywiste połączenie i dowiadujemy się, że sam Kant pisze, iż nie jest to coś co się rzuca w oczy od razu.

Kolejne pytanie: lecz co to w ogóle jest ta filantropia?

Okazuje się, że filantropia jest to ni mniej ni więcej tylko miłość do rodzaju ludzkiego. Zdaniem Kanta jeśli mamy mówić o miłości do ludzkości, to musimy zapytać czy rodzaj ludzki jest w ogóle godzien tej miłości. Kant twierdzi jednocześnie, że odpowiedź na to pytanie wiąże się z jeszcze innym pytaniem, a mianowicie czy w ludzkiej naturze są zawarte takie predyspozycje, na podstawie których można by przyjąć, że rodzaj ludzki podąża wciąż naprzód ku temu co lepsze? Dopiero ta perspektywa, rozwijania predyspozycji, perspektywa podążania ku lepszemu, to jest podstawa filantropii. A filantropia z kolei staje się podstawą kosmopolityzmu. Czyli rodzaj ludzki, żeby się kochać musi być tej miłości godny.

Znowu, jeśli ma się styczność z filozofią Kanta to zauważyć można wyraźne odniesienie do idei wspólnej historii. Wizja rozwoju ludzkości na drodze pewnego postępu to jest bardzo popularna perspektywa, która później została zniekształcona i dzisiaj funkcjonuje głównie na poziomie postępu ekonomicznego, ale Kantowi chodziło o coś więcej. Chodziło mu oczywiście o postęp na poziomie moralnym.

Założenie powszechnej filantropii odnosi się do ustroju kosmopolitycznego, natomiast sam ustrój kosmopolityczny odnosi się do ustanowienia międzynarodowego prawa jako stanu, w którym jako jedynym mogą “w należyty sposób rozwinąć się predyspozycje ludzkości”, konkluduje dr Jakub Szczepański.

Pojawia się kolejne pytanie: co jest istotną konsekwencją tak rozumianej perspektywy kosmopolitycznej?

Istotną konsekwencją tej perspektywy jest to, że tego rodzaju kosmopolityzm sprawia, iż wychodzimy z optyki państwa narodowego. U Kanta kwestia narodu jest też nieco inaczej rozumiana, ponieważ naród, jak pisze Kant znowu w Metafizyce moralności, to jest “postrzeganie pewnej grupy o podobnej kulturze, o podobnym języku, zamieszkującej dane terytorium, jak gdyby była ona jedną rodziną.” To jest ta perspektywa narodowa. Natomiast perspektywa kosmopolityczna to jest perspektywa całego gatunku ludzkiego.

Jeśli zaś weźmiemy globalne pojęcie czy to prawa narodów, czy prawa kosmopolitycznego, jak słyszymy dalej w wykładzie, podstawowym jego założeniem jest fakt, iż mamy tutaj do czynienia z Ziemią, która jest okrągła, tj. skończona. To jest bardzo szczególny element tego rozumowania. Jak w innym fragmencie pisze Kant, ponieważ Ziemia będąc okrągłą nie pozwala na rozpraszanie się ludzi w jej obrębie w nieskończoność, a to oznacza, że ludzie zmuszeni będą wchodzić ze sobą w pewnego rodzaju interakcje. I to jest zasada leżąca zarówno w kontekście leżącym między narodami jak i między ludźmi w ogóle. Dlatego też Kant to ma do pewnego stopnia na myśli pisząc, że jest to w pewien sposób perspektywa równoważna, nie ma natomiast na myśli tego, że prawo narodów i prawo kosmopolityczne są tym samym.

Jest jeszcze jedna kwestia związana z tym zagadnieniem, kontynuuje dr Jakub Szczepański, mianowicie Kant, jeśli chodzi o jego filozofię polityczną, jest kontraktualistą. Wyraźnie kontynuuje tradycję Hobbesa, Locke’a i Rousseau. Choć w piśmiennictwie polskojęzycznym nie wymienia się Kanta jednym tchem właśnie po tych nazwiskach. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że podejście kontraktualne Kanta ma swoją specyfikę.

Dowiadujemy się, że po pierwsze, Kant w bardzo specyficzny sposób posługuje się trzema poziomami, na których dochodzi do stanu natury i wyjścia ze stanu natury. Pierwszy poziom, to jest poziom relacji międzyludzkich, który jest rozpatrywany w związku z prawem etycznym. Drugi poziom, jest poziomem relacji państwowych, który jest rozpatrywany w związku z prawem publicznym, czy też prawem państwowym. Natomiast trzeci poziom relacji, jest poziomem relacji międzynarodowych, ale jest to poziom związany z prawem narodów ius gentium, tj. relacji państwo a inne państwo, które to państwa są suwerennymi podmiotami.

Natomiast w związku ze stanowiskiem kontraktualnym powstaje pytanie: czy w związku z tym, że ludzie w stanie natury posiadali imperatyw wyjścia z tego stanu to czy krok ten należy powtórzyć na poziomie relacji międzynarodowych, albo raczej, na poziomie relacji między państwami? Czy skoro będąc w stanie natury postulowaliśmy wyjście z niego, to czy powinniśmy postulować podobny krok w relacjach międzynarodowych, w analogii do tamtego?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy z kolei wyjaśnić dlaczego człowiek w ogóle chciał wyjść ze stanu natury. To jest klasyka kontraktualna, to wiemy od, można by powiedzieć, ojca założyciela tego kierunku, czyli Thomasa Hobbesa. Mianowicie, ponieważ stan natury to jest stan wojny (przy czym należy pamiętać, że w ujęciu Hobbesa stan wojny to nie jest stan walki tylko stan gotowości do walki). Dlaczego to jest istotne? Ponieważ przechodząc na poziom relacji międzynarodowych musimy pamiętać o tym, że tak naprawdę do dnia dzisiejszego państwa względem siebie pozostają w stanie natury. I ten stan natury to jest stan, przynajmniej potencjalnej, walki.

Idąc za porównaniem kontraktualnym, kontynuuje doktor: ”stan wojny nie jest stanem, który należy akceptować, tylko jest stanem, który należy przezwyciężyć”. Tutaj z kolei pojawia się znowu problematyka dążenia do pokoju, wspomniana wcześniej. Jeżeli mamy stan wojny i chcemy go zastąpić stanem pokoju, to w sposób satysfakcjonujący nastąpi to nie wtedy gdy osiągniemy pokój międzynarodowy, ale raczej wtedy gdy osiągniemy wieczny pokój międzynarodowy.

A jak było mówione wcześniej, wiemy z kolei, że Kantowi nie tyle chodziło o sam pokój wieczysty, co dążenie ku wieczystemu pokojowi. Dlaczego tak? Chodzi o fakt, iż jest to ideał. A skoro jest to ideał, to właściwie pokonanie stanu natury na poziomie międzynarodowym jest niemożliwe. Więc wniosek, do którego dochodzi Kant, odpowiadając na pytanie czy proces wyjścia ze stanu natury należy powtórzyć na poziomie międzynarodowym, brzmi, że nie miałoby to sensu. Ponieważ oznaczałoby to ukonstytuowanie państwa światowego, w którym suwerenności państw narodowych musiałyby zniknąć. Dlaczego? Ponieważ gdybyśmy chcieli dokładnie powtórzyć wyjście ze stanu natury, to musiałaby pojawić się siła zwierzchnia, pojawienie się takiej siły oznaczałoby rezygnację z suwerenności na poziomie jednostkowym, w tym wypadku na poziomie państwowym. Kant oponuje przeciwko powstaniu państwa światowego także z tego względu, że uważa go za konstrukcję nie praktyczną, konstrukcję terytorialnie zbyt dużą, a w efekcie trudną do zarządzania.

Doktor Jakub Szczepański tytułem refleksji uzupełniającej wspomina, że w swojej ostatniej książce zatytułowanej Metamorfoza, pokusił się o spekulacje dotyczące pewnego porządku, w ramach którego budowa państwa światowego miałaby jednak sens i byłaby być może uzasadniona. Aczkolwiek póki co jest to fantastyka, choć oparta na tym co Kant literalnie pisał w swoich pracach. O co chodzi? Musimy się cofnąć do wspomnianych wcześniej trzech poziomach relacji międzyludzkich, gdzie najwyższym poziomem jest poziom relacji międzynarodowych. Czy moglibyśmy dodać do tego jeszcze poziom czwarty? Poziom relacji międzygatunkowych? Międzyplanetarnych? Obojętnie jak go sformułujemy. Wypadałoby zapytać, czy i jak, sam Kant odnosił się do tej kwestii? Zdaniem dr Szczepańskiego rozważanie tego rodzaju czwartego poziomu, i tego rodzaju perspektywy, ma swoje uzasadnienie dlatego, że Kant gatunek ludzki brał jako część szerszego zbioru, który nazywał zbiorem wszystkich istot rozumnych. Kant wielokrotnie pisał o istotach rozumnych jako o zbiorze szerszym niż zbiór wszystkich istot ludzkich. Również w recenzji myśli o filozofii dziejów ludzkości Herdera można znaleźć fragment, gdzie Kant pisze wprost o możliwości istnienia innej rozumnej cywilizacji: “gdzieś indziej, być może na jakiejś innej planecie, istnieją stworzenia, które zajmują następny, wyższy aniżeli człowiek, poziom organizacji”. Widać, że Kant był myślicielem bardzo mocno wyprzedzającym swoją epokę i jak najbardziej taką perspektywę brał pod uwagę.

Dlaczego jest to ważne z perspektywy rozważań tego wykładu? Tutaj należy się odwołać do myśli Carla Schmitta, który pojawi się co prawda na przyszłym wykładzie, ale tutaj wspomniany zostaje tylko schemat przyjaciel-wróg. Jak ten schemat działa? W taki sposób, że jeśli pojawi się pewne zewnętrzne zagrożenie, to powoduje ono integrację na poziomie wspólnoty. Więc rozważania państwa światowego póki co nie mają sensu, ale być może warto zastanowić się, czy rozważania dotyczące budowy państwa światowego, czy też proklamowania państwa światowego, nie miałoby sensu gdyby pojawiła się jakaś inna, obca cywilizacja? Czy nie byłoby tak, sugeruje doktor, że pojawiłby się ten podmiot zewnętrzny, będący jeszcze być może zagrożeniem dla nas, bo takie obawy w słowie “obca” są wyrażane, to czy nie byłoby rzeczą oczywistą, że od razu zintegrowalibyśmy się jako gatunek ludzki? Chyba można by pokusić się o stwierdzenie, że nastąpiłaby integracja przeciw wspólnemu wrogowi. I wtedy też pojawiłby się ten dodatkowy czwarty poziom relacji na poziomie relacji między istotami rozumnymi i być może ten poziom międzynarodowy, zostałby zamieniony na poziom kosmopolityczny, rozumiany jako ten w odniesieniu do wszystkich istot rozumnych. Ale to są jedynie spekulacje, więc jest to uwaga na marginesie.

Kończąc, doktor Jakub Szczepański twierdzi, że Kant współczesne problemy “globalne” nazwałby właśnie zapewne kosmopolitycznymi, ponieważ są one ogólnoludzkie. Na problem globalnego ocieplenia nie można patrzeć z perspektywy narodowej, że to co poza granicami nas nie obchodzi. Okazuje się bowiem, że ta zależna od nas przestrzeń jest większa. Warto natomiast pamiętać o tym, że mogą powstawać kolizje, gdy będziemy brali z jednej strony interes narodowy, a z drugiej globalny pod uwagę. Ponieważ te perspektywy mogą być, choć nie muszą, wykluczające.

Pytanie, która perspektywa jest ważniejsza i jaka powinna występować tutaj zasada porządkująca? To pytanie pozostało jednak bez odpowiedzi.

Dr Jakub Szczepański konkluduje wykład stwierdzeniem, że wprowadzenie rozróżnienia między ius gentium a ius cosmopoliticum przede wszystkim otwiera ciekawą i ważną perspektywę świeżego spojrzenia na sferę relacji międzynarodowych.